- Kajetan's Newsletter
- Posts
- Kusi na newsletter #4
Kusi na newsletter #4
Profesor Atomus byłby dumny
Człowiek często nie zdaje sobie sprawy, jak coś jest trudne, dopóki sam tego nie spróbuje. Pisanie wstępniaka nigdy nie wydawało mi się ciężkim zadaniem, ale wcale nie jest łatwo pisać go raz na tydzień. Zwłaszcza że karta flexowaniem się regularnością publikacji nie może być zagrywana wiecznie. Przez zeszły tydzień trochę zamulałem ze wchłanianiem popkulturowych treści, więc tym razem nie ma nic o żadnych serialach ani obejrzanych nowościach (za to są dwa klasyczki). Pomimo tego mam nadzieję, że nadal znajdziecie tutaj sporo dla siebie. Ponownie jestem dumny z tego, że udało mi się dowieść “Komiksiarza/Komiksiarę tygodnia”. Hmmm, spróbuję się chyba jednak trochę podszkolić w sztuce wstępniakowania i za tydzień postaram się dostarczyć coś sensowniejszego.
Wyciekł trailer anulowanego serialu aktorskiego o Atomówkach

To, co widzicie powyżej, to nie fragment porno parodii, tylko kadr z trailera aktorskiego serialu o Atomówkach, który przygotowywało CW. Pomysł na serial o przygodach dorosłych podopiecznych profesora Atomusa od początku wydawał się nietrafiony, a z jego realizacją też chyba nie szło najlepiej, bo projekt został ukatrupiony na dość zaawansowanej fazie rozwoju. Na szczęście w Internecie rzadko co ginie na zawsze, a trailer feralnej (Lumpex he he) w końcu wypłynął. Nie wiem, czy poniższy link jeszcze zadziała, bo CW co chwilę usuwa go z kolejnych stron. Co nie powinno dziwić, bo jak w końcu go odpalicie, to zrozumiecie, że naprawdę mają się czego wstydzić. Zazwyczaj jestem otwarty na odważne pomysły dotyczące znanych franczyz, ale to naprawdę wygląda jak jakaś abominacja.
Jan Komasa nakręci horrorową “Balladynę”

W zeszłym tygodniu Aurum Film ogłosiło podpisanie umowy na długoletnią współpracę z Janem Komasą. W jej ramach reżyser „Bożego ciała” ma mieć zapewnioną możliwość spokojnego rozwijania pomysłów na filmy, których producentem wiodącym ma być właśnie Aurum. Na polskim rynku to sytuacja wyjątkowa, bo pozwala reżyserowi skupić się tylko na kreatywnym rozwoju swoich projektów. Sam Komasa komentuje to tak: „Możliwość skupieni się na kreacji, bez presji poszukiwania optymalnych warunków do pracy, jest bezcenna. Ta umowa zapewnia przestrzeń do kreowania filmów z pełnym zaangażowaniem i spokojem niezbędnymi do rozwijania ambitnych projektów”.
Pierwszym wspólnym filmem tworzonym w ramach tej umowy będzie ekranizacja „Balladyny” Słowackiego, utrzymana w konwencji gotyckiego horroru. Trudno chyba o lepszą informację dla fanów polskiego kina gatunkowego niż to, że w końcu zabierają się za nie naprawdę poważni gracze.
Wyszedł trailer do “Death Stranding 2”
Wyszedł długo oczekiwany trailer do „Death Stranding 2” Hideo Kojimy. Nie mogę powiedzieć, że sam na niego czekałem, bo jedynka była dla mnie potężnym rozczarowaniem. Gameplay był toporny i męczący, a fabuła bełkotliwa nawet jak na standardy twórcy "Metal Gear Solid". Do dzisiaj nie wiem, czemu właściwie spędziłem przy niej czterdzieści godzin i ostatecznie ją ukończyłem. Chyba miałem nadzieję, że na końcu wszystko to zostanie wynagrodzone i okaże się, że naprawdę brałem udział w unikatowym wirtualnym doświadczeniu. Chuja tam, po prostu dałem się naciągnąć na Kojima Scam.
Jak pewnie się domyślacie, trailer dwójki odpaliłem bez większego entuzjazmu. I kurde, to wygląda przezajebiście, wystarczyło dziesięć minut, abym znowu zaczął wierzyć Kojimbo. Czuję się w tym momencie tak, jak na obrazku poniżej:

Gra ukaże się już 26 czerwca tego roku.
Nowy trailer do drugiego sezonu “The Last of Us”
Pozostając przy temacie trailerów, to nowej zajawki doczekał się też drugi sezon „The Last of Us”. Pod względem realizacyjnym wydaje się to nawet lepsze niż sezon pierwszy, co zapowiada bardzo wysoki poziom produkcji. Jednak dalej zastanawia mnie, jak Craig Mazin z ekipą poradzili sobie z kwestią przeniesienia fabuły gry. Przy adaptacji „jedynki” zadanie było dość proste, bo mieliśmy do czynienia z linearną narracją. Jednak kto grał w „dwójkę” ten wie, że tam sprawy trochę się komplikują. Jestem też ciekawy, jak długo uda się utrzymać w tajemnicy TEN MOMENT. Sprawa zacznie się wyjaśniać 13 kwietnia, bo wtedy pojawi się pierwszy odcinek.
Hot premiery kinowe
Mickey 17

Pięć lat po rozbiciu oscarowej puli za sprawą „Parasite”, Joon-ho Bong wraca ze swoim nowym filmem, tym razem science-fiction z budżetem wynoszącym 118 milionów dolarów. W podwójnej roli głównej Robert Pattinson grający dwa klony pewnego członka ekspedycji mającej skolonizować lodową planetę. Pierwsze opinie są pozytywne, ale jednak dalekie od zachwytów — podobno mocno widać to, że Bong musiał pójść na ustępstwa wobec wielkiego studia (czyli tak jak w wypadku „Snowpiercera”). W USA film okazał się finansową klapą (18 milionów w weekend otwarcia), ale ja nadal czekam, bo saj faj o komediowym zacięciu to ciągle rarytas.
Wujek foliarz
Pewnie wielu z Was pamięta jeszcze „Fanatyka”, czyli całkiem udaną adaptację kultowej pasty o ojcu wędkarzu z rewelacyjną rolą Piotra Cyrwusa. Od czasu jej premiery minęło 8 lat i reżyser Michał Tylka wraca z ekranizacją kolejnego dzieła Malcolma XD. ”Wujek foliarz” skupia się tym razem na tematyce wszelkich szurii i ludzi wierzących w wielkie spiski odbierające smak życia miłośnikom wolności. Zapowiada się całkiem wesoło, choć mam obawy, czy ta historia będzie w stanie ponieść pełnometrażowy film. Jednak sam sprawdzę, chociażby dla Adama Woronowicza w roli głównej.
Obejrzane
Pociąg do Darjeeling

Kolejny film obejrzany w ramach zbierania materiałów do przeglądu filmów o pociągach. Wes Anderson wsadza do tytułowego, indyjskiego pociągu trzech ekscentrycznych braci, którzy chcą za pomocą tej podróży zacieśnić poluźnione rodzinne więzi. Możliwe, że to najmniej “dziwny” film w jego dorobku — owszem, mamy tutaj większość rozpoznawalnych dla Andersona elementów narracyjnych, cała ta quirku pełni niezwykle ważną funkcję, choć tym razem bez męczącego przestylizowania. Jedna sami główni bohaterowie są chyba najzwyczajniejsi ze wszystkich jego protagonistów. Pierwsza połowa jest świetna — mieszanina braterskiej miłości i rywalizacji systematycznie buduje napięcie prowadzące do kolejnych konfliktów. Potem jest trochę gorzej — fabuła zaczyna się rozłazić i jakby traci konkretny cel, do którego podąża. Pomimo tego, warto obejrzeć dla samej dynami trójki braci oraz bardzo dobrych ról wcielających się w nich Adriena Brody’ego, Jasona Schwartzmana i Owena Wilsona.
Seks, kłamstwa i kasety video

Mało kto może pochwalić się tak imponującym debiutem reżyserskim i scenariopisarskim jak Steven Soderbergh. Aż trudno uwierzyć, że w czasie powstawania tego filmu miał zaledwie 26 lat. I nawet nie chodzi tu o realizacyjną sprawność, a dojrzałość opowiadanej przez niego historii. Fabuła jest dość kameralna i prosta — Ann (Andie MacDowell) i John (Peter Gallagher) to młode małżeństwo, które już zdążyło się znudzić. Ann niezbyt interesują sprawy seksu, a John daje upust swoim popędom, wdając się w romans z jej siostrą Cynthią (Laura San Giacomo). Pewnego dnia ich dom odwiedza znajomy Johna ze studiów, Graham (James Spader). Ten z kolei uznaje się za impotenta, który znajduje spełnienie w nagrywaniu kobiet opowiadających o swoim seksualnym doświadczeniu. Fascynujące jest w tym filmie to, jak Soderbergh w nieoczywisty sposób wykorzystuje ludzką fascynację seksem jako tematem tabu. Tak naprawdę od samego aktu cielesnego bardziej perwersyjne stają się tu rozmowy na jego temat. Seks staje się o wiele nudniejszy niż fantazje na jego temat. Ta podniecają i perwersyjna gra pomiędzy postaciami przez większość filmu prowadzi do coraz większego napięcia, które znajduje trochę rozczarowujące ujście w odstającej od reszty końcówce. Pomimo drobnych wad debiut Soderbergha do dzisiaj pozostaje bardzo świeży i pobudzający intelektualnie (i nie tylko).
Było czytane
Król w Żółci

Art Rage u nas zbiór opowiadań (po raz pierwszy w ccałości) autorstwa Roberta W. Chambersa, który stanowi brakujące ogniwo (choć czasami przypominae, na przykład w pierwszym sezonie “Detektywa”) pomiędzy dziełami Edgara Alana Poe, a twórczością Howarda P. Lovecrafta. Szukający korzeni kosmicznego horroru powinni wiedzieć, że znajdą go tylko w pierwszych czterech tekstach opowiadających o szaleńswtie, w jakie popadają ludzie czytających tytułową sztukę teatralną. Reszta tomu zawiera opowieści bardziej zbliżone do romantycznych klimatów. Je też czyta się całkiem dobrze, ale też nie zapadają jakoś wyjątkowo w pamięc i jednak trochę trącą literacką myszką. Nie ma co się oszukiwać - najważniejsze są tu te cztery historie, w których Chambers świetnie operuje nastrojem obłędu rodzącego się ze spotkania z niezbadanym. Rzecz dla fanów fantastycznej archeologii.
Komiksy
Zardzewiały tankowiec - Otto Ich

Uwaga, rzecz z serii tych, które naprawdę potrafią przeryć banię i zaczepić w niej sporo egzystencjalnego niepokoju. Otto Ich na pełnej odpala klimaty dziwacznego mistycyzmu i przedstawia historie ludzi związanych z tytułowym, żyjącym poza czasem i wszystkowiedzącym bytem. Jeśli zwadawało się Wam kiedyś, że otaczająca Was rzeczywistość trzyma się w ryzach tylko dzięki ludzkiej percepcji, to poczujecie się jak w domu. Jeśli jednak, co jest w sumie bardziej prawdopodobne, takie rozkminy nigdy nie zagościły w Waszych głowach, to komiks Icha sprawi, że wypłynięcie na nowe wody niepokoju. Fabuła jest tu mocno odjechana, ale trzeba oddać autorowi, że zachowuje pewien rodzaj wewnętrznej logiki, która pasuje do rozpływającej się struktury świata przedstawionego. Więcej nie będę się starał wytłumaczyć, bo zrozumieć, o czym mowa można tylko za sprawą lektury.

Do poprawki - Kasia Mazur

W swoim pełnometrażowym debiucie „Zamaskowana” Kasia Mazur opisywała swoje doświadczenia z życiem w spektrum autyzmu. Był to komiks wartościowy, jak każda rzecz przybliżająca w atrakcyjny sposób świat osób neuroróżnorodnych, choć nie wszystkim przypadła do gustu aż tak duża wiwisekcja rodzinnych traum, jakiej dokonała tam autoreka. Jej nowy album „Do poprawki” jest pod tym względem jeszcze bardziej bezceremonialny, może dlatego, że w jeszcze większym stopniu skupia się na jej dzieciństwie. Tym razem Kasia opisuje historie swojej postępującej skoliozy, która doprowadziła do powstania wymagającego operacji garba. Historia walki z tą niepełnosprawnością staje się tu polem do opowieści o dorastaniu w poczuciu samotności, ignorowania potrzeb i braku akceptacji, jakich doświadczyła zarówno ze strony rówieśników, jak i rodziców. Podobnie jak w „Zamaskowanej” opisy traumatycznych przeżyć łączą się tu ze sporą dawką czarnego humoru, który sprawia, że pomimo sowjego ciężaru tematycznego historia ma w sobie narracyjną lekkość. Na pewno warto docenić ten komiks jako kolejny album Mazur, który zapewne pozwoli poczuć solidarność czytelnikom mających za sobą podobne doświadczenia. Nie wszystkim, tak jak w przypadku „Zamaskowanej”, może odpowiadać rozliczeniowy charakter tej opowieści, bo autorka nie zostawia tu na swoich rodzicach suchej nitki, choć z drugiej strony trudno nie docenić jej odwagi w bardzo szczerym opisywaniu swojego życia. Wydaje mi się, że „Do poprawki” może mieć szczególną wartość dla nastolatków i ludzi wchodzących w dorosłość, którym zawsze przyda się dodatkowa motywacja do akceptacji samych siebie.

Drugi odcinek quizu fantastycznego
Po raz kolejny podjąłem rękawicę i wziąłem udział w drużynowym quzie opartym na książce “500 zagadek z fantastyki i science fiction” autorstwa Piotra Kasprowskiego. Wyzwanie stanowią w nim często nie same zagadki, a sposób ich interpretacji przez samego autora. Wyszło chyba całkiem wesoło i edkuacyjnie, więc jeśli ktoś chciałby się trochę ponerdzić to zapraszam na nagranie, które znajdziecie pod poniższym linkiem.
Poczujmy się staro
The Office - 20 lat

24 marca 2005 roku został wyemitowany pierwszy odcinek amerykańskiej wersji „The Office”. Serial doczekał się ośmiu sezonów, zdobył serca milionów fanów i uznawany jest za jeden z najlepszych sitcomów w historii telewizji. Obecnie trudno w to uwierzyć, ale początkowo nic nie zapowiadało takiego sukcesu. Wręcz przeciwnie — pierwszy, składający się z zaledwie sześciu odcinków sezon nie zdobył ani uwagi widzów, ani przychylności krytyki. Zresztą nic dziwnego, bo do dzisiaj panuje opinia, że trzeba się przez nie „przebić”, bo dopiero potem wszystko się rozkręca. Z perspektywy czasu głównym problemem wydaje się to, że przy kreacji Michaela Scotta amerykańscy twórcy zbytnio wzorowali się na brytyjskim oryginale granemu przez Ricky’ego Gervaisa.
Szefostwo NBC poważnie rozważało skasowanie serialu, ale uratowało go kilka szczęśliwych zbiegów okoliczności. W październiku 2005 roku do kin wszedł „Czterdziestoletni prawiczek”, który wywindował aktorski status Steve’a Carella do gwiazdorskiego poziomu, co automatycznie przełożyło się na zainteresowanie serialem z jego udziałem. Do tego odcinki drugiego sezonu były emitowane zaraz po popularnym wtedy „My name is Earl”. ”The Office” było także pierwszym serialem komediowym dostępnym do kupienia Itunes. W ten sposób udało się skupić uwagę na drugim sezonie, który jest zdecydowanie lepszym. Michael przestał być tak antypatycznym dupkiem, a stał się postacią, która co prawda irytuje, ale też budzi dużą dawkę współczucia. A reszta, jak to się mówi, jest już historią.
Ciekawostka: powyżej widzicie Michaela z sezonu pierwszego, poniżej z drugiego. Twórcy zmienili w jego stylówie, chociażby takie szczegóły jak poziom zaciśnięcia kołnierza wokół szyi, aby sprawiał mnie dupkowate i stresujące wrażenie.

Podcast tygodnia - The A24 Podcast
"Spotkania z interesującymi ludźmi" w wersji premium. Koncepcja jest prosta: kilka razy do roku dwójka lub trójka aktorów i twórców związanych z wytwórnią A24 siada i prowadzi ze sobą rozmowę na tematy ogólnofilmowe. Lista tych zestawień jest imponująca, kilka przykładów rozmów: Paul Schrader i Sofia Coppola, Ari Aster i Robert Eggers, bracia Safdie i Paul Thomas Anderson, David Lower i Elijah Wood, Steven Yeun i Michael Imperioili. Te rozmowy często skręcają w nieoczywisty rejony, czasami zmieniają się wręcz w wymianę anegdotek, ale prowadzone z takim zaangażowaniem, że mogłyby dotyczyć dowolnego tematu.
Komiksiarz/Komiksiara tygodnia - Krzysztof “Prosiak” Owedyk

Bohaterem dzisiejszego odcinka jest legenda polskiego komiksu undergroundowego, prawdziwie niepokorny wojownik ołówka i tuszu, Krzysztof “Prosiak” Owedyk. Wraz ze swoim zinem “Prosiacek” debiutował na początku lat 90, czyli chyba najtrudniejszym okresie dla polskiego komiksu. Zachłyśnięci powiewem zachodu czytelnicy odwrócili się wtedy od rodzimych twórców i skupili się na pojawiających się w kioskach zeszytówkach z przygodami supberobhaterów Marvela i DC, które publikowało u nas wydawnictwo TM-Semic. Jednak działając w trzecim obiegu Prosiak regularnie zasilał scenę niezależną kolejnymi odcinkami swojego zina, które rozchodziły się w nakładzie ponad 1000 egzemplarza, co i dziś stanowiłoby bardzo dobry wynik. W kipiących od punkowej energii komiksach Owedyk dawał upust swoim ekologicznym, pacyfistycznym i antyfaszystowskim poglądom.

W 1994 roku Prosiak zaprezentował polskim czytelnikom pierwszy pełnometrażowy album swojego autorstwa, czyli „Ósmą czarę”, która do dzisiaj uznawana jest za jeden z najważniejszych rodzimych komiksów tej dekady. To naprawdę harda wizja postapokalipsy, w której zastępy aniołów stąpiły na ziemię, aby zabrać wybrańców do raju, a resztę wybić. Jednak odwaliły przy tym fuszerkę, bo niektórym ludziom udało się przetrwać zagładę. Główny bohater podróżuje przez zniszczoną Europę w poszukiwaniu swojej ukochanej. Owedyk porusza w swoim albumowym debiucie wiele pytań na temat istoty wiary (temat bardzo ważny w jego twórczości) i ludzkiego stosunku do niej. Wszystko to utrzymane w odważnym, a nawet wręcz bluźnierczym tonie. Wizualnie widać obecnie, że autor był wciąż na początku swojej drogi twórczej, ale treściowo jest to nadal mocarna rzecz, zwłaszcza kiedy pomyśli się, że jej autorem był dwudziestotrzylatek.

Strona z komiksu “Ósma czara”
Przełom lat 90 i 00 to dla Prosiaka okres intensywnej współpracy z punkowym wydawnictwem i wytwórnią odpowiedzialną za wydawanie magazynu „Pasażer”. Owocem tej współpracy były trzy części punkowych “Blixy i Żorżety” oraz anarchistyczny “Ratboy”, który do dzisiaj bawi jako wnikliwa i bezkompromisowa krytyka ówczesnej Polski. W ciągu kilku następnych lat Owedyk nawiązuje także inną, trwającą zresztą do dzisiaj, współpracę, tym razem z rozpoczynają wówczas działalność „Kulturą Gniewu”. To tam wydane zostają dwie części „Ciernia w koronie” - balansującej na granicy fantasy i horroru historii o metafizycznym zacięciu, w której autor dał popis swojej olbrzymiej wiedzy na temat historii chrześcijaństwa i mistycyzmu.

Strona z komiksu “Ratboy”
W latach 2005-2015 Prosiak trochę zniknął z radarów polskiego komiksowa, a w wersji albumowej ukazywały się głównie wznowienia i zbiorcze wydania jego wcześniejszych dzieł, takie jak „Ratboy”, „Prosiacek 1990-2010” czy kolejne wydanie „Ósmej czary”. W 2012 roku ciszę przerwał „Prosiacek X”, czyli specjalny numer jego flagowego zina. Polski komiks zdążył za Prosiakiem za tęsknić, ale lata czekania zostały w końcu wynagrodzone prawdziwą bombą.

W 2016 roku Prosiak wrócił z fenomenalnym albumem “Będziesz smażyć się w piekle”. To opowieść o pełnym pasji gitarzyście, który spełnia swoje marzenie i zostaje przyjęty do legendarnej metalowej kapeli Deathstar. Jednak sen szybko zmienia się w koszmar, kiedy okazuje się, że lider grupy, Lord Solo, jest patologicznym wyzyskiwaczem i tyranem niedzielącym się profitami z resztą muzyków. To jednocześnie wielki list miłosny do “ciężkiego grania”, jak i satyra na patologię branży muzycznej. Warto zaznaczyć, że nie jest to komiks tylko dla miłośników metalu — to po prostu bardzo wciągająca i pełna energii oraz emppatii historia o walce o swoje marzenia. Na tyle uniwersalna, że każdy powinien się w niej odnaleźć. Metalowa otoczka to tylko, co prawda wspaniały, ale dodatek. Album zasłużenie zdobył nagrodę dla najlepszego polskiego albumu roku na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi.

Strona z albumu “Będziesz smażyci się w piekle”.
Natomiast w 2021 roku pojawiły się „Oszałamiające bajki urłałckie Krzysztofa Owedyka potocznie Prosiakiem zwanego”. Stanowią one bardzo ciekawy przekrój przez twórczość naszego bohatera, bo pojawiają się w nim komiksy wydawane jeszcze w latach 90, jak i te zupełnie nowe.

Czym są właściwie “Bajki urłackie”? To zbiór krótkich form, w których Prosiak przenosi nas do tytułowej krainy przypominającej czasy szlacheckiej Polski. Folklor miesza się w nich z religią, a tematy historyczne tak naprawdę często służą jako uszczypliwy komentarz do współczesności. Zachwycająca jest zarówno pomysłowość poszczególnych historyjek, jak i zawarty w nich humor. Prosiak udowadnia w nich, że należy do jednego z największych prześmiewców w tym kraju, który zjada na śniadanie większość rodzimych satyryków. Album został ponownie doceniony na festiwalu w Łodzi i Prosiak zgarnął swoją drugą statuetkę za najlepszy album roku.

Strona z albumu “Oszałamiające bajki urłackie”.
A na koniec coś dla kociarzy - ostatnimi laty Owedyk działa bardzo aktywnie również jako malarz. Jego obrazy skupiają się na przedstawieniu scenek rodzajowych z miasta zamieszkanego przez człekokształtne koty. Są to dzieła bardzo pomysłowe, sczegółowe i niesamowicie cieszące oko.

Możecie je obserwować między innymi na jego Instagramie: https://www.instagram.com/prosiak_art/

Uśmiech o wsparcie
Jeśli podoba Wam się moja twórczość (np. ten newsletter) i chcielibyście wspomóc jej powstawanie, to możecie zrobić to np. przez postawienie mi symbolicznej kawki (8zł) na portalu Buycoffee.to. Każda wpłata dużo dla mnie znaczy i pomaga mi w dostarczaniu Wam kolejnych tekstów. Z góry dzięki za kawusię.