- Kajetan's Newsletter
- Posts
- Kusi na Newsletter #20
Kusi na Newsletter #20
Polowanie na księcia i śmigające bolidy.
Witam po pierwszej newsletterowej przerwie. Tak jak zapowiadałem wcześnie, tak zwana życióweczka trochę mnie przytłoczyła i po prostu się nie wyrobiłem. Jednym z powodów była wizyta na Białogard Comic Con. Przyznam się, że sam do niedawna nie wiedziałem o istnieniu tego miasta (znanego chyba najbardziej jako miejsce narodzin Aleksandra Kwaśniewskiego), ale po ostatnim weekendzie chyba na stałe zagości w moim sercu. Uwielbiam inicjatywy, które pozornie wydają się misją niemożliwą, ale organizatorom jednak udaje się dopiąć swego. Nie jest to duży festiwal, ale bije w nim energia, której na większych eventach czasami brakuje. Wszystko było na swoim miejscu — fajna strefa targowa, ciekawy program prelekcji i sporo atrakcji dodatkowych (konkurs cosplay, pokaz filmowy ze wstępem speca, sesje rpg do rozegrania). Kameralność w tym wypadku nie jest wadą, a zaletą, bo właśnie na takich spędach można sobie porządnie pogadać i zintegrować. I nie chodzi tylko o ludzi ze środowiska (choć trudno przecenić ten aspekt), ale też tak zwanych cywili, którzy mogą podejść do twórców, porozmawiać z nimi i zobaczyć, że wcale nie gryzą. Letnia aura też sprzyja — Białogard to niewielkie, ale bardzo urocze miasteczko z niską zabudową, interesującą architekturą i olbrzymią ilością zieleni. Można się poczuć jak podczas „dawnych, dobrych czasów” pojawiających się w kombatanckich opowieściach. Jak na razie mam plan pojawić się tam za rok, a międzyczasie będę sławił to miejsce i zachęcał resztę do odwiedzenia go. Mało co tak podnosi na duchu, jak przedsięwzięcie pokazujące, że “jednak się da”. Gratulacje do organizatorów, trzymam kciucki za to, aby dalej mieli tyle energii w tworzeniu i promowaniu swojego wydarzenia.
A teraz przechodzimy do części właściwiej.
Trailery
The Running Man
Nie miałem pojęcia, że reżyserem tego filmu jest Edward Wright, a to od razu zwiększa moje zainteresowanie. On sam mówi, że stara wersja z Arniem nie miała zbyt dużo wspólnego z książką Kinga, a jego produkcja ma być jej bliższa. Muszę przyznać, że trailer wygląda wyśmienicie, a znając umiłowanie Wrighta do zabawy formą, możemy spodziewać się prawdziwych cudów na kiju. Do tego Glen Powell ma ten rodzaj ekranowej charyzmy, który tu zdaje się wpasowywać idealnie.
Chopin, Chopin!
Rockowa muzyka to raczej standardowy zabieg, jeśli chodzi o uwspółcześnianie filmów kostiumowych, ale też zapowiedź tego, że w końcu doczekamy się biografii WIELKIEJ POLSKIEJ POSTACI, która w założeniu nie ma kija w tyłku. Nie jestem pewien, czy to się uda, ale bardzo temu projektowi kibicuję.
Project Hail Mary
Kolejna ekranizacja powieści Andy’ego Weira (tego od „Marsjanina”). Tym razem w kosmos leci Ryan Gosling, który ma dolecieć hen daleko, aby znaleźć sposób na uratowanie ludzkości. Przez większość tego trailera wieje sztampą, ale na końcu dzieje się coś ciekawego, co sprawia, że nawet jestem zaintrygowany. Fajnego kosmosu na dużym ekranie nigdy za dużo, więc na pewno wybiorę się do kina
Cyberpunk: Edgerunners 2
Netflix oficjalnie zapowiedział kontynuację jednego ze swoich najlepszych seriali anime. Druga odsłona “Cyberpunk: Edgerunners 2” opowie nową historię (jak ktoś nie widział poprzedniego sezonu, to w teaserze jest spoiler), a stać będzie za nią ta sama silna ekipa co poprzednio.
Newsy
Netflix przedstawił swoich Wokulskiego i Łęcką

Zaruchany mem “Nie pomyl filmu” wróci z pełną siłą, ”, bo oprócz filmowej adaptacja “Lalki” dostaniemy też wersję serialową od Netflixa. I tak, będą to dwie zupełnie odrębne produkcje. Niedawno ogłoszono, że w tej drugiej w Wokulskiego i Łęcką wcielą się Tomasz Schuchardt i Sandra Drzymalska. Według mnie to bardzo trafiony casting, ale pan Tomasz tak często grywa w produkcjach Netflixa, że seriale z nim zaczynają mi się już mieszać.
Zdjęcia na planie “The Boys” zakończone
Eric Kripke, czyli showrunner „The Boys”, ogłosił na swoim Instagramie, że całość piątego sezonu została nagrana. Przypominam, że to definitywny koniec tej serii, a efekt zobaczymy dopiero w przyszłym roku.
“This is the last time I'll ever be on this set. It'll be torn down soon. It's bittersweet, but my primary feeling is gratitude. We have the best cast, the best crew, the most fun story to write, and something that is impossible to predict: the right timing. You wait your whole career to have maybe two of those things, if you're lucky. We got all of them. To #TheBoys family: thank you, I love you all. To the fans: thanks for watching, can't wait for you to see the grand finale. That's a wrap.”
Scenariusz do sequela “The Batman”
Z kolei Matt Reeves pochwalił się, że zakończył pracę nad scenariusz do następnego filmu o Mrocznym Rycerzu. Od premiery pierwszej części minęły już trzy lata, więc proces powstawania kontynuacji należy do tych raczej spokojnych. Premiera planowana jest dopiero na 2027 rok.
Lista gier skasowanych przez masowe zwolnienie w Microsofcie
Jeśli chcecie zobaczyć skalę rzeźni jaka ostatnio przetacza się przez studio produkujące gry, to powyższe zestawienie może w tym pomóc.
Neil Druckman odchodzi od serialowego “The Last of US”

Neil Druckman, główny reżyser i scenarzysta growego „The Last of Us”, nie będzie dalej pracował przy kolejnym sezonie adaptacji HBO. Oficjalnie jest to spowodowane chęcią większego skupienia się na następnej grze Naughty Dog. Sam tłumaczy to w taki sposób:
“I’ve made the difficult decision to step away from my creative involvement in The Last of Us on HBO. With work completed on season 2 and before any meaningful work starts on season 3, now is the right time for me to transition my complete focus to Naughty Dog and its future projects, including writing and directing our exciting next game, Intergalactic: The Heretic Prophet, along with my responsibilities as Studio Head and Head of Creative.”
Zmarł profesor Andrzej Pitrus

W wieku zaledwie 57 lat odszedł jeden z największych polskich filmoznawców, profesor Andrzej Pitrus. Jego prace były szczególnie cenione wśród wszystkich tych, którzy na poważnie podchodzą do gatunkowego kina klasy b, często ignorowanego przez akademików. Jego “100 filmów grozy” do dzisiaj pozostają chyba najważniejszą polską książką o filmowym horrorze.
Karta Pokemon z podpisem papieża

Tak wygląda karta Pokemon podpisana przez papieża Leona XIV.
Wszystko zaczęło się od mema związanego z podobnym brzmieniem nazwy "Popplio" i "Pope Leo". Pewien fan karcianki poszedł o krok dalej i podczas audiencji (pojechał tam jako część ekipy z deciezji w Koppenhadze) u papieża, na której ten podpisywał i błogosławił rózne przedmioty, poprosił go o złożenie parafki na karcie.
“Duster” skasowany po pierwszym sezonie ☹️

Jakiś czas temu polecałem Wam “Dustera”, czyli bardzo urokliwy serial utrzymany w stylu b-klasowych akcyjniaków z lat siedemdziesiątych. Niestety narracyjny luz oraz charyzmatyczna obsada (z Joshem Hollowayem na czele) nie wystarczyła, aby przyciągnąć wystarczającą liczbę widzów, bo właśnie ogłoszono, że serial został ukatrupiony.
Było oglądane
Brzydka siostra

Jeśli „Substancja” wydała się Wam zbyt łagodna i ugrzeczniona (tak, są takie opinie), to „Młodsza siostra” powinna nadrobić te braki z nawiązką. Emillie Blichfeldt (to jej reżyserski i scenopisarski debiut) nie bawi się w półśrodki i przedstawia mroczny retteling „Kopciuszka” opowiedziany z perspektywy jednej z jej przyszywanych sióstr.
Jak to bywa w tego typu eksperymentach, historia widziana oczami postaci drugoplanowej odbiega od wydźwięku klasycznej baśni — Elvira to niepoprawna romantyczka, uwielbiająca poezję i marząca o wielkiej miłości. Niestety los pozbawił ją urody oraz uroku osobistego. Kiedy okazuje się, że nowy mąż, zmarły zaraz po ślubie, jej matki (ojciec Agnes, czyli Kopciuszka) zostawił jej tylko długi, bohaterka postanawia zabłysnąć na balu organizowanym przez księcia Alberta, aby uratować rodzinę przez zamążpójście. W tym celu musi przejść metamorfozę, która zmieni jej życie w piekło.
”Brzydka siostra” bywa naprawdę ohydna pod kątem wizualnym (scena przyszywana rzęs, ewidentnie nawiązująca wizualnie do “Mechanicznej pomarańczy”, może śnić się po nocach), ale jeszcze bardziej nieprzyjemne jest obserwowanie tego, jak w pogoni za stereotypowym pięknem bohaterka zaczyna tracić rozum i coraz bardziej pogrąża się w obsesji zmiany swojego ciała. Ogląda się to podwójnie przykro, bo czego by nie zrobiła i jakim torturom nie poddała swojego ciała, to i tak nie może równać się z bezwysiłkową gracją Agnes. Blichfeldt łączy w swoim filmie baśniowe motywy (czasami rozbrajająco dosłowne) z bardzo przyziemnym ukazaniem cielesności, co nadaje mu bardzo interesującego charakteru.
To rodzaj kina, który znęca się zarówno nad bohaterkami, jak i widzem, może czasami nawet do przesady, ale ta ohyda służy tu jako narzędzie bezceremonialnej krytyki społecznej i to dotykającej spraw jak najbardziej aktualnych. Jeśli pociągają Was turpistyczne reinterpretacje znanych opowieści, to „Brzydka siostra" pozwoli Wam uciec przed lipcowym słońcem w mroczne rejony ludzkiej natury.
Obecnie do zobaczenia w kinie.
F1

Pisząc o „F1" mogę się posłużyć postem, który w 2022 roku zamieściłem po seansie „Top Gun: Maverick", bo skoro Kosinski zrobił prawie ten sam film, więc ja też nie będę silił się na oryginalność.
„Top Gun: Maverick" to film, do którego mógłbym mieć parę uw..
O kuźwa, już lecą, wrrrrr ziuuuuuuum, nie mogę złapać oddechu, pamiętaj jesteś w fotelu w kinie, a nie za kokpitem, o ja pierdzielu, jak oni zrobili to, że te przeciążenia wychodzą poza ekran, wziuumm, trach trach, nie uda się im, ufff, aaa znowu, wooow, chwila oddechu, o tu jest jakaś fabułaaaaaaa, bziuuuuuum, szybkość, trzymam oparcie fotele, nie ruszyłem mięśniem od kilku minut, jej. Chcę jeszcze raz.
O czym to ja chciałem?"
Główna różnica jest taka, że tym razem zamiast przełamujących barierę dźwięku myśliwców mamy śmigające po torze super fury. Fabuła leci na autopilocie i jest do bólu generyczna, więc czeka się tylko na naprawdę imponujące sceny wyścigów. Jestem osobą, którą zupełnie nie kręcą samochody i formuła 1, a tutaj wsiąkałem w to, co się dzieje na torze. Choć nawet taki laik jak ja czuł, że z prawdziwymi wyścigami to chyba za dużo nie ma wspólnego. Jeśli jesteście fanami ekranowej dynamiki, to warto zobaczyć jako kinowy odpowiednik wizyty na kolejce górskiej. Jeśli kręci Was kwestia rywalizacji i pojedynku silnych charakterów, to o wiele lepszymi filmami są „Wyścig" i „Ford vs Ferrari".
PS. Pitt też jakoś za bardzo się nie wysila, ale trzeba mu oddać, że nadal ma charyzmę potrafiącą pociągnąć blockbuster.
Obecnie do zobaczenia w kinie.
Nowokaina

To jeden z tych przypadków, kiedy ktoś miał świetny wyjściowy pomysł i na jego podstawie stworzył godzinę naprawdę udanego materiału, który musiał wypełnić mało interesującymi fabularnymi zapychaczami (podobnie było chociażby z „Dziką nocą” czy „Reinfieldem”). Jack Quad wciela się tu w bohatera obdarzonego rzadkim genetycznym schorzeniem, przez które nie odczuwa żadnego bólu. Brzmi jak supermoc, ale tak naprawdę wyjątkowo komplikuje jego życie i skazuje na smaotność. Jednak kiedy bandyci napadają na bank, w którym pracuje, a do tego porywają jego ukochaną, rusza on na ratunek. Chłopak jest nieumiejącą się bić pierdołą i początkowo wychodzi mu to pokracznie, ale szybko uczy się wykorzystywać swoją przypadłość w walce ze złolami. I w sumie o to chodzi w tym filmie — o pomysłową groteskę opierającą się na mniej lub bardziej celowe uszkadzanie się protagonisty w celu spuszczani łupnia silniejszym od siebie. Owszem, mamy tu do czynienia z powtarzanym w kółko żartem, ale ten na szczęście sprawdza się więcej niż raz. Tak jak wspomniałem — problem w tym, że poza tymi scenami (i całkiem uroczym początkiem) nie dzieje się nic specjalnego, a kryminalna intryga jest tylko pretekstem. Jeśli ktoś lubi tego typu humor, to powinien być zadowolony, reszta się raczej wynudzi lub nawet zniesmaczy.
Obecnie do wypożyczenia na serwisach VOD
Co tam mielę serialowo
The Bear sezon 4

Duża część widzów mocno narzekała na to, że w trzecim sezonie ważniejsze od wątków restauracyjnych stały się te osobiste. W najnowszym zestawie odcinków jest już może bardziej tradycyjnie, ale wyraźnie widać, co obecnie bardziej interesuje twórców. Mnie to nie przeszkadza, bo mogę powiedzieć, że przyszedłem dla kuchni, a zostałem dla ludzi. Naprawdę w tym serialu już w ogóle mogłoby nie być gotowania, bo po prostu uwielbiam rozmowy tych bohaterów. ”The Bear” wykształciło swój unikalny styl narracyjny, który ma gdzieś standardy tego typu produkcji i idzie swoimi drogami. Owszem, serial czasami w ten sposób zabłądzi i wyląduje na fabularnej mieliźnie, ale te chwile przestoju lub wręcz zmęczenia są warte tych najlepszych momentów. Przykładem w tym sezonie jest cudownie ciepły odcinek weselny, który w pełni wykorzystuje budowane przez tyle odcinków relacje między bohaterami. Rzadko mam tak duże poczucie tego, że rzeczywiście obserwuje rozmowy prawdziwych postaci, a nie tylko figur stworzonych przez scenarzystów. Rozczula mnie to i dlatego zamierzam trwać przy „The Bear” do samego końca.
Książki

Przyznam się, że początkowo ta książka mnie wybitnie przytłoczyła. Zasugerowany nagrodami i mnogością pozytywnych opinii postanowiłem wejść w nią w ciemno, nie czytając wcześniej nic na temat fabuły. A trzeba wiedzieć, że to jedna z tych książek, w których czytelnik zostaje wrzucony w samo centrum wydarzeń i zasypany informacjami, o jakich nie może mieć jeszcze pojęcia. Do tego jest to opowieść pozbawiona imion, nazwisk i nazw miejsc. Narratorką jest tu pewna nastoletnia dziewczyna (średnia siostra) dorastająca w latach siedemdziesiątych w pewnym mieście, gdzie trwa konflikt o podłożu polityczno-religijnym (można się domyślić, o jakie rejony chodzi). Dziewczyna wyróżnia się w sumie tylko jedną rzeczą — lubi czytać książki w czasie spacerowania, czym przykuwa uwagę tytułowego Mleczarza. To wszystko brzmi zupełnie niewinnie, ale wystarczy, aby odpalić iskrę plotek, od której w końcu zapłonie jej życie. Anna Burns w ten sposób przedstawia świetną wiwisekcje zbiorowej histerii oraz funkcjonowania w środowisku przeżartym przez konflikt, gdzie żaden gest nie jest bez znaczenia. Początkowy chaos rozjaśnia się bardzo powoli i wymaga sporej cierpliwości, ale jak już w końcu wszystko kliknie jak trzeba, to nagle orientujemy się, że wraz z bohaterką już doskonale poruszamy się po tym świecie. Wymagający pewnej siły woli start wynagradza natomiast język — od początku błyskotliwy i porywający. Pociąg myśli naszej przewodniczki pędzi przez siebie, a autorka co chwilę daje kolejny pokaz pisarskiej woltyżerki. Przed tłumaczką w postaci Agi Zano stanęło nie lada wyzwanie, ale moim zdaniem wyszła z niego obronną ręką.
Komiksy
DUM-DUM

Wybaczcie za wejście w tryb mega pochwalczy, ale ten komiks rozsadził mi głowę i pozostawił w stanie zupełnego oszołomienia. Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest zdecydowanie forma, która na pewno zapali lampki u wszystkich przeciwników wszelkiej maści “patyczaków”. Jednak prostota rysunków jest tu, jak to zwykle bywa, tylko pozorna. Jeśli proste linie i okręgi przywodzą Wam na myśl rysunki techniczne, to jest to dobry trop, bo Łukasz Wojciechowski jest architektem, a całość została narysowana w Autocadzie. Architektura jest tu zresztą kluczowa, nie tylko w warstwie graficznej, ale także fabularnej. ”Dum-Dum” opowiada o weteranie I wojny światowej ( losy głównego bohatera są luźno inspirowane życiorysem pradziadka autora) , który na początku lat trzydziestych trafia do Berlina, gdzie ma pracować w biurze kreślarskim. Ogarnięta modernistyczną gorączką, skupiona na technologicznym rozwoju stolica Niemiec przytłacza borykającego się z wojennymi traumami bohatera. To tylko szybki zarys fabuły, bo w komiksie Wojciechowskiego aż dudni od znaczeń — wymienić można, chociażby strach przed niepowstrzymanym rozwojem technologicznym, związana z nim dehumanizacja, kwestie narodościowe i historyczne. Naprawdę dzieje się tu dużo, a ze względu na tematykę lekturę „Dum-Dum” warto zestawić z seansem „Brutalisty” Brady’ego Colberta — w obu przypadkach mamy do czynienia pożenienia architektury z formą narracyjną w sposób niezwykle pobudzający wyobraźnie. U Wojciechowskiego, tak jak w najlepiej zaprojektowanym budynku, nie ma żadnego zbędnego elementu, każda kreska jest tu postawiona w sposób przemyślany i odsłaniający gołą prawdę Według mnie to mistrzostwo w operowaniu komiksową formą. Album przeczytałem na razie tylko raz, ale wiem, że zrobię to ponownie już niedługo, bo to jedna z tych pozycji, które mają w sobie do odkrycia więcej, niż jest to możliwe za sprawą tylko jednej lektury.
PS. “DUM-DUM” w 2024 roku brało udział w oficjalnej selekcji do nagrody na festiwalu w Angouleme, czyli najbardziej prestiżowego wyróżnienia komiksowego w Europie.

Do posłuchania w podcastach
Marc Maron rozmawia z Alexandrem Skarsgardem
Postanowiłem wskoczyć do kolejnej podcastowej króliczej nory. Tym razem naprawdę głębokiej, bo Marc Maron trzaska swój program od szesnatu lat, co zaowocowało przerażającą liczbą 1658 odcinków. Ja wskoczyłem w to bagno za sprawą najnowszej odsłony, w której gościem jest Alexander Skarsgård. Muszę przyznać, że dawno nie słuchałem tak swobodnej i momentami przezabawnej (Skarsgård ma świetne poczucie humoru) rozmowy. Jedyna uwaga - radzę zacząć od piętnastej minuty, bo Maron wcześniej gada o swoim zespole i reklamuje produkty sponsorów. Jednak potem jest już samo gęste.
Odcinek Podcastexu o “Złotopolskich”
Czekałem na moment, kiedy chłopaki z Podcastexu w końcu ruszą temat najlepszej polskiej telenoweli (czytaj: jedynej, którą śledziłem za dzieciaka) i w końcu się doczekałem. Warto odsłuchać nawet jeśli nie jesteście związani emocjonalnie z panem Dionizym, bo to także reportaż o dość interesującym momencie dla polskiej telewizji.
Poczujmy się staro
“Powrót do przyszłości” - 40 lat

Tak, nieśmiertelny klasyk kina nowej przygody 3 lipca świętował czterdziestą rocznicę swojej premiery. Skoro o czasie mowa - to odległość od nas do tego momentu jest o 10 lat większa niż ta, którą Marty McFly przeskoczył w pierwszej części (30 lat). Micheal J. Fox jest obecnie o 18 lat starszy niż Chrisotpher Lloyd, kiedy po raz pierwszy zobaczyliśmy go jako Doca Browna (miał wtedy tylko 46 lat). Czas to naprawdę niesamowite zagadnienie.
Postaw kawkę i wesprzyj powstawanie tego newslettera

Jeśli podoba Wam się moja twórczość (np. ten newsletter) i chcielibyście wspomóc jej powstawanie, to możecie zrobić to np. przez postawienie mi symbolicznej kawki (8zł) na portalu Buycoffee.to. Każda wpłata dużo dla mnie znaczy i pomaga mi w dostarczaniu Wam kolejnych tekstów. Z góry dzięki za kawusię.